Jak sobie pomyślę, że za dwa miesiące będę przemierzać plaże w pełnym słońcu, pływać do bólu, zajadać się i tym i tym i jeszcze tamtym, cieszyć oczy niezwykłymi widokami i jeździć, jeździć w nieznane miejsca z hasłem przewodnim: PRZYGODA to czuję ciarki na całym ciele. Ciesz się życiem, łap chwilę – wszystko się zgadza, ale czasie, proszę cię, leć szybko, leć, niech już będzie TEN moment. Moim szwedzkim sposobem, kalkuluję sobie, co działo się dwa miesiące temu i dochodzę do wniosku jak całkiem niedawno to przecież było. Niezawodnie daje to nadzieję, że zaraz będę miała to co chcę. Ach, cierpliwości nauczyć się chcę. Ale co ja zrobię, że kusi to co daleko i chce się to mieć TU i TERAZ.
Pytanie takie: Czy noworoczne postanowienia można już mieć w listopadzie? Bo ja jedno już mam. Rok 2010 rokiem wszelakich wyjazdów będzie. Podróże kształcą, jak to mawiają, a ludowych powiedzeń ignorować nie można. Przemyślenia odłożyć na bok i po prostu rezerwować bilety, MILIONY biletów! Wyrzucić Oszczędność ze słownika – w grobie nie wydasz.
Tak więc, Panie i Panowie, PODRÓŻY CZAR:
- Tajlandia
- Paryż
- Buenos Aires ?
Ps. Walizkę kupić muszę.
MUSIC: OH LAURA Release me
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz