piątek, 25 grudnia 2009

Taka właśnie moja przyjaźń

To, że przyjaciółka to jedna z najważniejszych osób na świecie – rzecz wiadoma. Zrozumie Cię zawsze, przybiegnie z winem pod pachą, aby uratować zimny, smutny wieczór przed nudą i monotonią. Z nią śmiejesz się do rozpuku, jej wylewasz łzy w rękaw. Ona zawsze będzie obok. Na dobre i na złe.
Pytanie budzące wiele emocji i długotrwałe dyskusje: Czy istnieje przyjaźń: męsko-damska?
Bez chwili zawahania potakuję, uśmiechając się w głębi duszy. Szczęście spotkało mnie niemałe.
Moja męska przyjaźń przeżyła wiele i przetrwała nienaruszona. I pozostanie już ze mną na dobre.
Co w niej najbardziej lubię? Stuprocentową szczerość. Pełną emocji. Do bólu.
Piotrek wie o mnie wszystko. Począwszy od niechcianego cellulitu poprzez wszelkie ekscesy rodzinne aż po chęć przebiegnięcia w białych obcasach do ołtarza.
Konrad mnie pilnuje. Nie pozwala marudzić. Bejbe, do przodu, dasz radę, bez zbędnego gadania, do dzieła, koniec kropka – zwykł mawiać.
I tak mi z nimi dobrze. Bardzo, bardzo.

Merry Christmas everyone!






MUSIC: FRANK SINATRA Have yourself a merry little Christmas

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Szczęście z kaprysami

Co potrzeba do szczęścia?
Pytanie wydawać by się mogło prozaiczne i banalne. A w rzeczywistości niesamowicie podchwytliwe. Z jednej strony bardzo subiektywne, z drugiej podstawowe, upragnione przez wszystkich.
Powiem Wam, że z tym szczęściem wcale tak łatwo nie jest. Na dodatek kapryśne jest. I humory ma. Obrażać się też umie.
Skaczemy nad nim, obchodzimy się z nim jak z jajkiem, kusimy, licytujemy się, żeby przyszło i zostało z nami już na dobre. A ono ma w nosie. Będzie to będzie, a kiedy tylko przyjdzie mu ochota prychnie, odwróci się i tyle go było.
Potem główkujesz, obgryzasz paznokcie, stajesz na głowie by wróciło, by znowu było z nami. Z nim tak dobrze, ciepło i miło. Bez niego pustka i ten smutek niechciany przychodzący w zastępstwie.
Wieczna gra i wieczne staranie się.
Ale ja szczęściu mojemu pomogę, a co.
Wczoraj cieszyło mnie śniadanie podane do łóżka, dziś dobrze mi pić pomarańczową herbatę leżąc po szyję pod kołdrą.
W małych rzeczach tkwi klucz do sukcesu.

poniedziałek, 30 listopada 2009

Idealnie, idealistycznie

Regina Spector śpiewa:

I never loved nobody fully
Always one foot on the ground
And by protecting my heart truly
I got lost in the sounds


A ja, jak smutno to tylko może zabrzmieć, czuję, że to o mnie.
Zawsze z dystansem, zawsze z rezerwą, bo bezpieczniej i pewniej.
Idealistyczne przeświadczenie o istnieniu miłości idealnej może i brzmi banalnie i niedorzecznie. ale realizm jest dla mnie nudny więc odkładam go na bok.
I nie mówcie „dorośnij”, bo z marzeń się nie wyrasta.
Będzie pięknie i idealnie. Po prostu będzie. Ja to wiem.

MUSIC: Regina Spector FIDELITY


sobota, 21 listopada 2009

Podróży czar

Jak sobie pomyślę, że za dwa miesiące będę przemierzać plaże w pełnym słońcu, pływać do bólu, zajadać się i tym i tym i jeszcze tamtym, cieszyć oczy niezwykłymi widokami i jeździć, jeździć w nieznane miejsca z hasłem przewodnim: PRZYGODA to czuję ciarki na całym ciele. Ciesz się życiem, łap chwilę – wszystko się zgadza, ale czasie, proszę cię, leć szybko, leć, niech już będzie TEN moment. Moim szwedzkim sposobem, kalkuluję sobie, co działo się dwa miesiące temu i dochodzę do wniosku jak całkiem niedawno to przecież było. Niezawodnie daje to nadzieję, że zaraz będę miała to co chcę. Ach, cierpliwości nauczyć się chcę. Ale co ja zrobię, że kusi to co daleko i chce się to mieć TU i TERAZ.
Pytanie takie: Czy noworoczne postanowienia można już mieć w listopadzie? Bo ja jedno już mam. Rok 2010 rokiem wszelakich wyjazdów będzie. Podróże kształcą, jak to mawiają, a ludowych powiedzeń ignorować nie można. Przemyślenia odłożyć na bok i po prostu rezerwować bilety, MILIONY biletów! Wyrzucić Oszczędność ze słownika – w grobie nie wydasz.
Tak więc, Panie i Panowie, PODRÓŻY CZAR:
- Tajlandia
- Paryż
- Buenos Aires ?

Ps. Walizkę kupić muszę.



MUSIC: OH LAURA Release me

niedziela, 8 listopada 2009

Sztokholm w wersji lepszej/part 2

Jeszcze pół roku temu gdyby ktoś użył jakiejkolwiek formy przymiotnika „szwedzki” w stosunku do mnie zapewne z kwaśną miną, nie zwlekając zbyt długo, odwróciłabym się na pięcie. Znaczek „Kocham Polskę” z wiosennej edycji Elle pokazywałam z dumą, nie mogąc się doczekać kiedy już będę po mojej, lepszej stronie Bałtyku. Szwecję chciałam najwyżej oglądać leżąc w słońcu na plaży w Orłowie. A jednak. Nie da się wymazać z pamięci miejsca, w którym spędziło się przeszło rok.
Obawiałam się mojego krótkiego powrotu do Sztokholmu. Przyjazdy na dworzec centralny zawsze kojarzyły mi się ze łzami w oczach, ciężkimi walizkami i tysiącami pytań w głowie, na które brakowało odpowiedzi. Tym razem było inaczej. Lekko na duszy i na plecach. Rozglądając się wkoło wiedziałam, że nie mam czego się obawiać. Przecież to był mój dom i z całą pewnością gdzieś głęboko w środku nim pozostał.










MUSIC: LYKKE LI - Little Bit

Sztokholm w wersji lepszej/part 1






Åh det är skönt när mitt Stockholm är grönt
sakta gå hem genom stan
En kyss sen går man sakta igen
sakta en tur genom stan


Photos by Michał (w obronie praw autorskich i "wyćwiczonego oka")



MUSIC: KENT - Sverige